Zabawy sensoryczne to hit kilku ostatnich sezonów! Profile internetowe poświęcone edukacji prześcigają się w pomysłach na ćwiczenie zmysłu dotyku. Ale czy na pewno jest to hit czy może jednak kit?
Autor: Zuzanna Jastrzębska-Krajewska
Pisałam kiedyś o modzie na integrację sensoryczną, a właściwie na zajęcia z elementami integracji sensorycznej. O tym, że zapominamy, że najlepsze, co możemy dać dzieciom to naturalna stymulacja przy codziennych czynnościach. Że lepsze od sali ze specjalistycznymi przedmiotami do zajęć integracji sensorycznej (o ile dziecko nie ma poważnych kłopotów i deficytów rozwojowych) jest zwykły, klasyczny plac zabaw z drabinkami, zjeżdżalnią, karuzelą i huśtawką. No i oczywiście piaskownica!
Ale jeśli jesteśmy już przy piaskownicy to zbliżamy się do tematu zabaw sensorycznych, czyli potocznie nazywanych zabaw, w czasie których dziecko doświadcza, głównie dotykiem ręki, różnych faktur, materiałów, ich kleistości, lepkości, ich szorstkości lub delikatności, itd.
Hit czy kit?
Zabawy sensoryczne są genialnym rozwiązaniem na zapełnienie jesiennej nudy, kiedy pogoda za oknem nie dopisuje. Są też zmorą większości rodziców, bo jest przy nich mnóstwo zamieszania, a kiedy się kończą - sprzątania. Ale moda na zabawy sensoryczne jest tak wielka, że profile na portalach społecznościowych przepełnione są inspiracjami. Czyli muszą mieć jeszcze jakąś ukrytą zaletę, które powoduje, że zyskały taką sławę.
Największą zaletą zabaw sensorycznych jest to, że fantastycznie wspomagają receptory dotyku, czyli ćwiczą dłoń, przygotowując ją do wykonywania coraz bardziej precyzyjnych czynności. Człowiek przecież nie rodzi się z palcami, które przeplatają sznurówki przez dziurki w bucie lub które trafiają nitką w małe ucho igły. Ba, mały człowiek nie umie nawet za bardzo posługiwać się widelcem i nożem, radzi sobie jedząc ręką. Skomplikowane i precyzyjne umiejętności naszych dłoni przychodzą z biegiem lat i doświadczeń. Zabawy sensoryczne albo zajęcia z terapii ręki są dobrym pomysłem na usprawnianie tej części ciała.
Jak to się stało, że pokolenie, że nasze pokolenie ma sprawne ręce?
Za czasów, kiedy chodziłam do przedszkola, a było to dwadzieścia… no trochę więcej niż dwadzieścia lat temu, nikt nie słyszał o terminie „zabawy sensoryczne”. Ale każde dziecko ugniatało ciasto na pierogi, robiło z mamą kopytka, mieszało rękami ciasto na szarlotkę. Czasami nawet robiło się z babcią kotlety mielone. Mogliśmy więc doświadczyć i tego, co mokre, zimne, delikatne, szorstkie. Ręczniki, którymi wycieraliśmy ręce, nie zawsze przecież były mięciutkie. A żeby powstały pierogi trzeba było długo zagniatać ciasto, potem je rozwałkować, wycinać kolejne koła, mieszać farsz, lepić koronkę. Niczego Wam to nie przypomina? Przecież to samo robimy teraz z dziećmi podczas zabaw sensorycznych. Tylko lepiąc pierogi, finalnie mogliśmy je zjeść na obiad, a po tych zabawach sprzątamy i koniec. Nie ma w tym nic złego, że ruszyliśmy wodze fantazji i chcemy urozmaicić zabawę dzieciom, jednocześnie dbając o to, żeby mogły usprawniać ręce. Ale czy konieczne jest, żeby każde dziecko było zapisane na takie zajęcia? Absolutnie nie, to wybór rodziców, czy chcą brudzić się w domu, czy podczas zewnętrznie zorganizowanych zajęć. Jednak warto też z dzieckiem wrócić do takich codziennych kuchennych prac, które pamiętacie ze swojego dzieciństwa, przy okazji zjecie pierogi na obiad! Dwa w jednym:)
Masa solna to przeżytek?
Wszyscy pamiętamy zabawy z masą solną… Nie było przedszkola i podstawówki, w którym ona nie królowała. Zresztą, do dzisiaj jest nadal na topie. Bardzo dobrze, bo masa solna to zwykłe produkty z kuchni, które nie są szkodliwe dla organizmu. Ale pewnie zastanawiacie się, czy zwykła masa solna może być nadal atrakcyjna dla kolejnych pokoleń? JASNE, ŻE MOŻE! Przecież są zabawy ponadczasowe… Stary niedźwiedź mocno śpi, Kółko graniaste, Raz, dwa, trzy - Baba Jaga patrzy… Tak samo zabawy z masą solną. Pamiętajcie, że to co dla nas oklepane, dla dzieci jest nowością, dla dzieci jest absolutnym hitem, więc warto wracać do zabaw z własnego dzieciństwa 🙂 A masa solna zabarwiona farbą plakatową lub barwnikiem spożywczym jest lepsza niż plastelina, można z niej ulepić, co się tylko chce, potem włożyć do piekarnika na trochę i… i sami wiecie co!
Integracja sensoryczna a zabawy sensoryczne
Powinnam tu jeszcze poruszyć jedną ważną kwestię - związek zabaw sensorycznych i integracji sensorycznej. A łączy je więcej niż tylko słowo „sensoryka”. Dotyk jest jednym z naszych zmysłów. Jest to zmysł, który pozwala nam poznawać świat od samego początku życia. Dzięki dotykowi wiemy, nie tylko czy coś jest miękkie czy szorstkie, ale też na przykład, czy jest gorące, czy się nie oparzymy.
Wiele dzieci jest też przewrażliwionych dotykowo. Widać to wtedy, kiedy dziecko nerwowo reaguje, kiedy ma brudne ręce, nie lubi „brudnych” zabaw, nie lubi lepić z plasteliny. Często odpowiadamy za to my - dorośli. Kiedy dzieci są małe, ciągle wycieramy im rączki - żeby tylko nie były brudne! No i po każdej łyżeczce wycieramy im usta, bo przecież na pewno maluszka to denerwuje, a poza tym, jak on wygląda… Wycieramy tylko mięciutkim ręcznikiem, bo takie dzieciątko… no jak wziąć szorstki ręcznik?! W taki sposób właśnie doprowadzamy nasze dzieci do nadwrażliwości w zakresie zmysłu dotyku.
Jak zapobiec tej nadwrażliwości?
Zapobiega się właśnie tak - nie wycieraj rąk bobasa, co kilka minut, daj mu mieć wymazane ręce, mokre ręce. Daj mu się ubrudzić (szczególnie jeśli ma na rękach jedzenie), niech receptory dostaną sygnał, że coś oblepiło małe rączki, niech mają takie doświadczenia.
Nie wycieraj też nagminnie buzi dziecka podczas posiłku. Pamiętaj, że aparat mowy i ręka są ze sobą silnie związane. Jeśli więc ręka jest niesprawna, często towarzyszą temu problemy logopedyczne. Jeśli natomiast są problemy logopedyczne, trzeba też zadbać o ćwiczenie ręki. Jako ciekawostkę powiem też, że maluszki mają bardzo wrażliwą okolicę ust i doświadczają smaków nie tylko językiem, ale też ustami.
Jak odwrażliwiać nadwrażliwe dzieci domowymi sposobami?
Angażować dzieci do codziennych prac kuchennych, wyrabiania mięsa na mielone, ciasta na pierogi. Pozwalać dziecku jeść rękami, żeby mogło doświadczać dotykiem swojej ręki różnych faktur, produktów lepkich, mokrych, itd. No i organizować tzw. Zabawy sensoryczne. Poniżej ich przykłady.
Dla dzieci w każdym wieku, czyli od ok. 7-8 miesiąca życia
Dla starszych (przedszkolaków) - wszystko, co wyżej i:
- zabawy piaskiem kinetycznym, który można zrobić z mąki kukurydzianej i oliwki dla dzieci,
Pamiętajcie jednak, że dotyk to nie jest jedyny zmysł, który trzeba ćwiczyć. Dzieciom trzeba dostarczać różnorodnych zajęć, które rozwijają wszystkie zmysły.
A jeśli mowa o samej ręce, to precyzję ruchu ćwiczy się przez różnego rodzaju przeplatanki, przekładanki, układanki, przyklejanki. Nie tylko przez zabawy sensoryczne 🙂
I ostatnia cenna rada: wszystkie brudne zabawy najlepiej robić w przeddzień generalnego domowego sprzątania oraz przed samą kąpielą. No i w ubraniach, które mogą być niedoprane. Na tym przecież polega dzieciństwo.